Światowy Dzień Ubogich

O drugiego trzeba walczyć



– Trzeba prosić o wytrwanie w modlitwie, byśmy umieli walczyć jedni o drugich, w takim prostym, codziennym życiu – mówił ks. Mirosław Tosza podczas kolejnego, sobotniego spotkania w ramach rekolekcji „Ubogi niech do mnie przyjdzie”.

Podczas rekolekcji, ksiądz Tosza mówił, że korzeniem każdego działania musi być modlitwa – Próbować dzieło, działanie oddzielić od modlitwy, to tak jak próbować odciąć drzewo od korzeni i oczekiwać, że ono wyda owoce – wyjaśniał.

Przyjmij Boży styl

Jako przykład połączenia modlitwy i działania, podał postać św. Matki Teresy z Kalkuty oraz św. Brata Alberta, którzy każdy swój miłosierny czyn, otwarcie na ubogich, bardzo głęboko zakorzeniali w modlitwie. – Matka Teresa powie jeden z jej słynniejszych tekstów: Owocem ciszy jest modlitwa. Owocem modlitwy jest wiara. Owocem wiary jest miłość, owocem miłości jest służba, owocem służby jest pokój. To jest wyliczanka Matki Teresy. Ale początek bierze się z ciszy, w której się rodzi modlitwa. To jest to najważniejszy czyn chrześcijańskiego miłosierdzia – wyjaśniał. Podkreślał, że także Papież Franciszek wzywał, by podjąć „Boży styl działania” – Papież mówi o tym, że być chrześcijaninem, to przyjąć Boży styl działania za własny. Mówi, że to jest niemożliwe bez medytacji Jego słowa, bez ciszy, bez modlitwy. On nie mówi, że to jest trudne. Papież mówi, że to jest niemożliwe – tłumaczył.

To jest Jego dzieło

Ksiądz Tosza dzielił się praktycznym zastosowaniem łączenia modlitwy z działaniem we wspólnocie Betlejem. Opowiadał, że w istniejącej od 20 lat wspólnocie, w której obecnie mieszka 20 osób bezdomnych, tym co spaja wspólnotę i jest największym źródłem jej siły, jest czas spędzony przed Najświętszym Sakramentem. Wspólnota rozpoczyna każdy dzień modlitwą, w czwartek odbywa się wystawienie Najświętszego Sakramentu, podczas którego chętni mieszkańcy domu co pół godziny zmieniają się na cichej adoracji. We wtorki praktykują modlitwę medytacji chrześcijańskiej, modląc się przez 20 minut w ciszy – Jesteśmy przekonani, że to jest ten decydujący czas. To jest ten czas, kiedy nasze życie, rozterki, pytania, próbujemy zakorzenić w sercu Boga – mówił. Ks. Mirosław zaznaczał, że kiedy ktoś pyta o największy sukces wspólnoty w minionych latach, odpowiada, że jest nim doświadczenie, że wspólnota dziełem Boga. – To On swoimi sposobami, kanałami podtrzymuje ten lud, to miejsce – mówił.

Ochrona od przestępstwa

Modlitwa jest ważna dla wszystkich mieszkańców wspólnoty. Swoim świadectwem podzielił się Marek, który przechodząc ciężkie dzieciństwo, uzależnienie, trafił do aresztu, gdzie przeżył nawrócenie – Mam ADHD, bardzo trudno mi się skupić i usiedzieć w miejscu. Któregoś dnia przyszedł kapelan z tamtejszej kaplicy więziennej i powiedział do wychowawcy, czy nie miałby jednego osadzonego, który mógłby się zajmować kaplicą przed Mszą, posprzątać, przygotować ołtarz. I on mówi, że ma takiego jednego, który nie może wysiedzieć i zaproponował mnie. Po kilku tygodniach zostałem ministrantem. Wtedy były też nauki przed bierzmowaniem, tam właśnie przyjąłem sakrament bierzmowania – opowiadał. Jak mówił, po wyjściu z aresztu nie chciał wrócić do swojego nałogu, dlatego udał się do sióstr Klarysek i podjął pracę w Warszawie. Równocześnie uczęszczał na terapię, gdzie opowiedziano mu o Wspólnocie Betlejem – Przyjechałem tam na jeden dzień, porozmawiałem z księdzem i powiedział, że po skończonej terapii mogę przyjechać. I tak po terapiach, przyjechałem i mieszkam tam do dnia dzisiejszego. Cieszę się bardzo, bo w domu naprawdę bardzo wiele przeżyłem, dostałem wiele łask od księdza, osób, które również tam mieszkają i osób, które do nas przychodzą na Mszę, Adorację, medytację – mówił. Podkreślał, że modlitwa jest dla niego pomocą do tego, by nie wrócić na drogę przestępstwa – Bym nigdy nie musiał się męczyć, płakać, tak jak to bywało. Wtedy prosiłem Boga, żeby mi pomógł. Dzisiaj tym świadectwem, pragnę podziękować za swoje nawrócenie Panu Bogu i wszystkim ludziom dobrej woli – mówił.

Moment „przebłysku”

Po świadectwie Marka, ksiądz Tosza zdradził, iż od kiedy zamieszkał w ich domu, zauważył, że codziennie, nie zważając na pogodę, Marek wychodzi przed dom, chodząc przez pół godziny chodzi tam i z powrotem. – Na początku myślałem, że to jest to ADHD o którym wspomniał, ale potem się trochę zaniepokoiłem, bo wiedziałem że Marek wyszedł z więzienia. I pewnego dnia, zapytałem go czy nie ma żadnych zobowiązań, czy go ktoś nie szantażuje, nie próbuje czegoś na nim wymóc i Marek wtedy powiedział: „nie, nie to my z siostrami odmawiamy różaniec.” I ja pytam: „z jakimi siostrami?” On odpowiedział, że z klauzurowymi, Klaryskami. Pytam: „jak to odmawiacie różaniec?” Marek odpowiada, że jedna z sióstr klauzurowych każdy wieczór dzwoni przez telefon, mają darmowe minuty i odmawiają razem różaniec. I tak jest codziennie, bez względu na to, jaka jest pogoda. Wieczorem Marek chodzi przed naszym domem, łączy się przez telefon z siostrami klaryskami, które mieszkają niedaleko Niepokalanowa i się modlą – opowiadał. Ksiądz Tosza przyznał, że był to moment wielkiego poruszenia i „przebłysku” – To jest taki moment, kiedy człowiek odkrywa, że naprawdę nie o wszystkim decydujemy, że możemy odnieść takie wrażenie, że ten najważniejszy czyn, to jest ten nasz czyn. Ale być może żyjemy, rozwijamy się, mamy siłę wytrwać i robić coś dla innych właśnie dlatego, że ktoś podejmuje ten podstawowy czyn jakim jest modlitwa, ten trud modlitwy – mówił.

Aż do końca

Powołując się na słowa pierwszego czytania mówił, że Bóg daje rozwiązanie nawet w sytuacji, gdy wydaje się, że nie ma drogi ucieczki – To jest sytuacja bardzo wielu ludzi ubogich, którzy są pomiędzy Morzem Czerwonym a wojskiem Faraona, tak po ludzku są w sytuacji bez wyjścia. Jak jesteśmy szczerzy wobec siebie, wobec ubogich, to często odkrywamy, że nie wiemy co zrobić, czasem sytuacje są tak straszliwie poplątane, pogmatwane i nie mamy pomysłu, jak z nich wybrnąć. Ale znamy Kogoś, Kto ma pomysł. Znamy Kogoś, Kto potrafi otworzyć Morze Czerwone – mówił. Ksiądz Tosza zaznaczał, że nawet jeśli po ludzku nie widzimy wyjścia, to nie jest powód, żeby rezygnować, opuszczać ręce czy składać broń. – Nawet jak wszyscy dookoła mówią „za późno”, „nic się nie da zrobić”, „nie żyje”, „już po nim”, żeby się nie dać takiemu słowu uwieść. Żebyśmy byli wierni słowu obietnicy, które mówi: „zapewniam cię, że nie zginiesz, będę walczył o ciebie do końca.” Dzisiaj za tych wszystkich ludzi na świecie, którzy są znakiem walczącego o nas Chrystusa, za tych wszystkich, którzy walczą o ubogich, nie dla picu, nie pod publikę, nie od czasu do czasu, ale tak z krwi i kości, na serio i do końca, za tych wszystkich świadków miłosierdzia, z całego serca Panu Bogu podziękujmy. Też poprośmy dla nas o wytrwałość w modlitwie, żebyśmy przede wszystkim wytrwali w modlitwie i byśmy jedni o drugich w takim prostym, codziennym życiu umieli walczyć. W czasie tego światowego tygodnia modlitwy i bycia z biednymi, ale też wtedy, kiedy namiot zostanie zwinięty i uroczyście ogłosimy jego zakończenie – wzywał.

Kolejne nauki rekolekcyjne prowadzone przez ks. Toszę i Wspólnotę Betlejem odbędą się w niedzielę o godz. 8.00, 9.00, 10.00, 11.15, 12.00, 13.00. Rekolekcje zakończy wspólny, niedzielny posiłek o godz. 14.00 przy Namiocie Spotkań oraz koncert świętowania i uwielbienia, podczas którego wystąpią Arkadio, Zespół Sąsiedzi i Zespół Skała. Po Mszach świętych w kaplicy św. Antoniego (wejście od Rynku, kaplica po lewej) istnieje możliwość nabycia rękodzieła wykonanego przez mieszkańców wspólnoty Betlejem i tym samym wsparcia działalności domu.

 

Zofia Świerczyńska

Czytaj całość rekolekcji: Ubogi niech do mnie przyjdzie, 18.11.2017